Prolaktyna przede wszystkim kojarzy nam się z hormonem odpowiedzialnym za przygotowanie organizmu kobiety do macierzyństwa. Od jakiegoś czasu wiadomo także, że jej działanie sięga dużo dalej i że zaburzenia jej wydzielania mogą wręcz uniemożliwiać posiadanie dzieci. To właśnie hiperprolaktynemia (czyli nadmiar prolaktyny) jest obecnie bardzo częstym powodem problemów z zajściem w ciążę. Podwyższona prolaktyna może więc być jedną z przyczyn niepłodności…a jaka może być przyczyna podwyższonej prolaktyny lub inaczej – co być może chce zasygnalizować nam nasz organizm, jeśli wyniki na obecność tego hormonu w naszej krwi są powyżej normy?
Otóż okazuje się, że prolaktyna (obok kortyzolu) jest kolejnym hormonem odpowiadającym na stres.
Kortyzol związany jest z aktywnym radzeniem sobie z trudnościami, a z prolaktyną sprawa wygląda trochę inaczej. Gdy czujemy się bezsilni – jakby rzeczywistość wymknęła nam się gdzieś niezauważenie spod kontroli i straciliśmy poczucie panowania nad nią – do gry włącza się właśnie prolaktyna.
W pewnym badaniu starsi pacjenci po przebytym udarze podzieleni zostali na dwie grupy: eksperymentalną i kontrolną (dzięki grupie kontrolnej badacze wiedzą, czy zmiana jest wynikiem ich eksperymentu, tak więc grupa kontrolna pełni rolę punktu odniesienia). Pacjenci z grupy eksperymentalnej na wstępnym spotkaniu z pielęgniarką wyznaczyli swoje własne cele rehabilitacyjne, zadaniem członków grupy było też wspieranie siebie nawzajem w ich realizacji. Pacjenci z grupy kontrolnej i eksperymentalnej początkowo posiadali podobnie wysoki poziom prolaktyny, ale dzięki aktywnemu włączeniu się w proces własnego zdrowienia, u pacjentów z grupy eksperymentalnej już po sześciu tygodniach poziom prolaktyny istotnie zmalał.
Prolaktyna wiąże się więc z tym, jak radzimy sobie ze stresującą sytuacją: obniża się, jeżeli czujemy, że panujemy nad naszym życiem, kontrolujemy naszą rzeczywistość. Wzrasta, gdy wydaje nam się, że nie mamy wpływu na to, co się wokół nas dzieje i że wynik naszych działań nie jest zależny od nas.
Poczucie kontroli jest jedną z naszych fundamentalnych potrzeb. Dlatego właśnie warto pracować nad jego tzw. wewnętrznym umiejscowieniem – JA jestem odpowiedzialna za moje życie i to JA jestem dla niego czynnikiem sprawczym!
Wszystkiego dobrego!
Monika