Czy ktoś kiedyś mówił wam, że stres jest szkodliwy dla zdrowia? Jestem pewna, że tak. Jeśli nawet nigdy nie usłyszeliście tego bezpośrednio od swojego lekarza, matki, przyjaciółki, to z pewnością informacja ta dosięgnęła was poprzez media – internet, radio lub telewizję śniadaniową.

Cóż, życie pełne jest stresu! A świadomość, że stres ma negatywny wpływ na nasze zdrowie, podnosząc ryzyko chorób – od zwykłego przeziębienia do miażdżycy i choroby wieńcowej – nie pomaga, lecz raczej stresuje nas jeszcze bardziej! Mamy zakodowane w naszych głowach, że stres to nasz wróg!

Tymczasem ciekawych informacji na temat szkodliwości stresu dostarczają badania naukowe dr Kelly McGonigal.
Jakiś czas temu w Stanach Zjednoczonych wzięto ‘pod lupę’ trzydzieści tysięcy osób i zadano im dwa pytania:
– jak dużo stresu doświadczyłeś/aś w ostatnim roku oraz
– czy wierzysz, że stres ma negatywny wpływ na twoje zdrowie.

Następnie przez 8 lat prowadzono statystyki umieralności wśród badanej grupy.
Okazuje się, że ryzyko podwyższonej umieralności obserwuje się u 43% osób doświadczających dużo stresu w życiu – ale… tylko wśród tych, które… wierzą, że stres ma negatywny wpływ na ich zdrowie!

Osoby z badanej grupy, które doświadczyły dużo stresu w życiu, ale nie uważały, że ma on negatywny wpływ na ich zdrowie, pozostały całkowicie odporne na jego szkodliwość. Dr McGonigal z humorem stwierdza, iż porównując te statystyki do liczby osób, które zmarły w Stanach Zjednoczonych w ciągu ostatnich 8 lat, a liczba ta wynosi 182 000, można by uznać, że około 80 000 ludzi zmarło z powodu tego, iż wierzyli, że stres ma negatywny wpływ na ich zdrowie! To 20 000 ludzi rocznie. Ta statystyka oznaczałaby, iż wiara w szkodliwość stresu zajmuje 15 miejsce na liście najczęstszych przyczyn zgonów w Stanach Zjednoczonych!

Czy nadal chcecie wierzyć tym, którzy mówią wam, że stres jest dla was szkodliwy?

Przedstawione tu w skrócie badania dr McGonigal są niezwykle ciekawe, a ona sama to osoba inspirująca i z ogromnym poczuciem humoru, zachęcam do bliższego z nią kontaktu: kellymcgonigal.com

Zachęcam też do refleksji na temat: jaki jest mój osobisty stosunek do stresu? A najlepiej: jaki jest mój stosunek do życiowych wyzwań?

Mam wrażenie, że w ostatnich latach za bardzo uwierzyliśmy w reklamy i wydaje się nam, że nasze życie powinno jak taka właśnie reklama wyglądać:

… słoneczny poranek, powszedni dzień w pięknym domu, ojciec rodziny spieszy się do pracy (bo jest odnoszącym sukcesy biznesmenem, ale jednocześnie zrelaksowanym przystojniakiem, dbającym ojcem, wyrozumiałym partnerem, itp.), matka rodziny podaje śniadanie z uśmiechem na twarzy (bo choć za chwilę zostanie z całym bałaganem na głowie, to przecież i tak znajdzie czas dla siebie, jest ładna, szczupła, inteligentna i w ogóle nie sfrustrowana z powodu bycia kurą domową), przy stole siedzi jeszcze wcale nienaburmuszona nastolatka, szczęśliwa, że właśnie spieszy się do szkoły i mały braciszek z figlarnym błyskiem w oczach i rozkosznie rozczochranymi włosami, pomiędzy stołem a krzesłami biega pies (labrador, a jakżeby inaczej…?!), przez okno wpadają promienie słońca, firanka kołysze się od świeżego powiewu wiatru…

Gdzie tu widać, czuć jakieś stresy? Czy ta rodzina w ogóle miewa stresy? Czy to nie tak powinno wyglądać życie każdego z nas?! A co, jeżeli tak nie wygląda?!

No cóż mogę pocieszyć osoby czytające ten tekst – słuchajcie, to tylko reklama! W przypadku większości śmiertelników na tej ziemi nie tak wygląda nasz poranek w powszedni dzień tygodnia! Powiem więcej – na szczęście tak nie wygląda! Stres to naturalna część składowa naszego życia. Nie kupujcie tej reklamy, bo to trochę tak, jakbyście dążyli do bycia rośliną – nie obrażając roślin!

A przecież jako ludzie macie inną misję do spełnienia na tym świecie! Życie to energia, a energia to wibracja. W wibracji jest miejsce na wszystko – na przypływy i odpływy, na sukcesy i porażki, na radości i… stresy!

Dr McGonigal twierdzi, że w efekcie ostatnich 10 lat swojej pracy naukowej zmieniła zdanie na temat stresu – przestała już przestrzegać ludzi, że stres jest szkodliwy dla ich zdrowia i w związku z tym powinni oni pozbywać się lub unikać stresu w życiu. Teraz uczy ich, że to nasz przyjaciel. Przygotowuje nasz organizm to poradzenia sobie z trudną sytuacją.

Przyspieszone bicie serca, spocone dłonie, płytki oddech – to oznaki, że nasz organizm mobilizuje się do działania, to naturalne, zdrowe reakcje ciała, które wie, że musi być w pełnej gotowości. I nie ma czym się martwić. Wszystko odbywa się, jak należy. Nasze ciało wie, co robi. Zaufaj mu. Badania dowodzą, że u osób, które w ten sposób przyjmują reakcje swojego ciała na stres, nie obserwuje się zwężenia naczyń krwionośnych (a ten objaw jak dotąd bezwarunkowo kojarzony był ze stresem, a w konsekwencji z miażdżycą i chorobą wieńcową, prowadzącą do ataku serca), pozostają one rozszerzone.

Rozszerzone naczynia krwionośne to stan relaksu, stan, kiedy czujemy się odważni i pewni siebie. Sposób, w jaki myślicie o stresie, jest w stanie zmienić odpowiedź waszego ciała na zdrowszą dla waszego organizmu. Jeśli napotykacie w życiu trudną sytuację i czujecie, że wasze serce przyspiesza, pomyślcie: to jest moje ciało, ono wie, co robi, pomaga mi zmierzyć się z wyzwaniem.

A teraz najlepsze – czy słyszeliście o oksytocynie? To hormon, który się wydziela, na przykład gdy się z kimś przytulamy… Jednakże okazuje się, że oksytocyna jest również hormonem stresu! Jej działanie w stresie obserwuje się praktycznie w całym ciele, ale szczególnie dla serca jest ono istotne – można by je krótko nazwać jako działanie łagodzące, gojące powstałe w sercu uszkodzenia.

Oksytocyna wydzielana podczas stresu powoduje, że zaczynamy szukać kontaktu z innymi ludźmi – chcemy, by o nas zadbali lub chcemy o nich zadbać. Oksytocyna otwiera nasze serce dla innych! Jednocześnie lecząc je tym sposobem! Badania, które przeprowadzono na grupie tym razem około tysiąca Amerykanów na przestrzeni 5 lat dowodzą, że tragiczne wydarzenia życiowe (kryzys finansowy, kryzys w rodzinie) zwiększają ryzyko śmierci do 30%. Jednakże nie u osób, które doświadczając ich, jednocześnie troszczą się o innych! – badanych pytano, ile czasu spędzają na pomaganiu innym.

Dr McGonigal postuluje, abyśmy traktowali reakcję organizmu na stres jako mającą nam pomóc w uporaniu się z trudną sytuacją, wtedy wywołujemy w ciele biologiczny mechanizm odwagi, oraz abyśmy w stresie szukali kontaktu z innymi, prosząc o pomoc lub pomagając, wtedy rośnie nasza odporność fizyczna na stres.

To jest tak, jakby powiedzieć sobie – stres to naturalna składowa życia, dlatego ufam sobie, że jestem w stanie dać sobie z nim radę. Wiem też, że nie muszę stawiać mu czoła w samotności.

Wszystkiego dobrego!
Monika