Dzień dobry!
Dzisiaj garść informacji na temat, jak to jest, gdy czujemy się nie wystarczająco dobre. Jednym słowem – temat uniwersalny! Dlaczego? Otóż poczucie ‘jestem niewystarczająca/niewystarczający’ jest mechanizmem, który wykształciliśmy w procesie ewolucji.
Ten mechanizm to nieustannie monitorowanie siebie w kwestii, jak sobie radzę w porównaniu z innymi ludźmi. W czym wygrywam, w czym dominuję? Dominowanie (bycie więcej niż wystarczająco dobrym) niosło ze sobą wiele korzyści ewolucyjnych. Jeśli było się dominującą kobietą, miało się ochronę dominującego w plemieniu mężczyzny dla siebie i potomstwa. Dominujący mężczyzna z kolei miał zdecydowanie większe możliwości rozprzestrzeniania swojego nasienia. Stąd się właśnie bierze nasze zatroskanie o to, jak jesteśmy postrzegani przez innych. I to jest też zasadnicze podłoże istnienia w nas tego słynnego Wewnętrznego Krytyka.
Bardzo istotne jest też podłoże społeczne. Wiele badań socjologicznych wskazuje, że w kulturach zachodnich – w szczególności w Stanach Zjednoczonych Ameryki – przekonanie, że „zawsze powinienem być zwycięzcą”, rośnie z roku na rok w populacji. W biznesie w Polsce jesteśmy pod ogromnym wpływem kultury amerykańskiej i na pewno odciska to na nas też swoje piętno.
Widać to jednak nie tylko w sferze zawodowej, podobne mechanizmy obserwujemy w sferze uczuciowej naszego życia. Większość z nas czuje, jakbyśmy musieli być zwycięzcami czy championami w jakimś obszarze, aspekcie, cesze, aby ludzie mogli nas kochać. To również sięga naszej historii ewolucyjnej – człowiek skazany na ostracyzm w pradawnych czasach na afrykańskiej sawannie, nie miał szans sam przetrwać.
Tak więc jesteśmy zaprogramowani, by czuć się niewystarczającymi, ten mechanizm ciągłego monitorowania, jak sobie radzę w porównaniu z innymi miał nam dawać jak największe szanse na przetrwanie.
Obecnie w większości naszych życiowych sytuacji, gdy nie zagraża nam już tygrys szablozębny, ten ciągły wyścig do bycia na szczycie jest jedynie wyczerpujący, wcale nie jest konieczny. Dlatego po pierwsze chciałabym, żebyś sobie zadała pytanie, czy jesteś pewna, że najważniejsze dla Ciebie jest, żeby wygrać w tę grę. Może lepsze dla Ciebie byłoby odstąpienie od tej gry?
A oto pomysły, jak to odstąpienie od gry mogłoby wyglądać.
Po pierwsze…
Gdy w swojej głowie słyszysz myśli w rodzaju „jestem niewystarczająco ładna, inteligentna, wysportowana, zorganizowana” itd., powiedz sobie „ok, biorąc pod uwagę nasze uwarunkowania ewolucyjne i warunkowanie, któremu ulegamy w procesie wychowania i przystosowywania się do środowiska społeczno-kulturowego, to naturalne i zrozumiałe, że tego rodzaju myśli stały się częścią mojej świadomości, to nic dziwnego, że je mam. Ale to nie znaczy, że muszę im wierzyć”. Jeśli trudno Ci jest wypracować taki dystans do krytycznych myśli o sobie, możesz w takich chwilach zadać sobie pytanie „ A gdyby choć 1% tej mojej krytycznej myśli nie był prawdą, to co to jest ten 1%”
Na przykład wiemy z badań, że bardzo mylimy się w kwestii tego, co ludzie oceniają. To znaczy – jeżeli myślisz, że w swoim związku jesteś oceniana pod względem jakiejś swojej cechy czy charakterystyki, to się mylisz. Ludzie nie oceniają nas, ludzie oceniają, jak się czują, gdy z nami przebywają. Wybieramy partnera przede wszystkim oceniając, jak się czujemy z tą osobą, gdy z nią jesteśmy, a nie oceniając ją pod względem różnych cech.
Pomysł drugi…
Wyrabiaj w sobie zwyczaj przyglądania się tym swoim samo-oceniającym myślom z życzliwą serdecznością. W Twoich najgorszych chwilach ta część Ciebie, która czuje się niewystarczająco dobra, właśnie najbardziej tej życzliwej serdeczności od Ciebie potrzebuje. Ubierz ją w jakieś słowa, które będziesz zawsze pamiętać i gdy taka krytyczna chwila nastąpi, wykonaj ten wysiłek i mów je sobie. Szybko zdasz sobie sprawę, że Ty wątpiąca, osądzająca siebie, współistniejesz ze sobą serdeczną, wspierającą i w ten sposób możesz sama sobie pomagać.
Mam nadzieję, że udało mi się pozytywnie Cię zainspirować i że skorzystasz z zawartych w tym felietonie pomysłów. Daj znać, jak Ci poszło!