Ile razy w życiu zdarzyło Ci się, że nie podjęłaś działania w jakiejś ważnej dla Ciebie sprawie, ponieważ martwiłaś się tym, co na to ludzie powiedzą…lub przynajmniej co o Tobie w związku z tym pomyślą?

Zastanawiałaś się kiedyś, jak to działa? Robisz coś, lub mówisz coś i w tym dokładnie momencie, kiedy skończyłaś swoją pracę lub wypowiedź, od razu zaczynasz się martwić, jak zostanie to przyjęte przez innych. Możliwe nawet, że zaczynasz się o to martwić jeszcze w trakcie swojej pracy, kiedy ciągle ona trwa i nie jest ukończona! A może jeszcze zanim cokolwiek zrobisz?

Jak to wpływa na Ciebie? Jak wpływa na rezultat tego, nad czym właśnie pracujesz lub rezultat po prostu jakiegokolwiek Twojego przedsięwzięcia?

Straszne! Jak się domyślasz, takie podejście do życia może w efekcie skutecznie Cię blokować, powodować, że nie realizujesz swoich pasji, nie dajesz sobie szansy na szczęście i spełnienie! A co gorsze – pozbawiasz się zwykłej, naturalnej radości i frajdy z życia, która należy się każdej z nas tak po prostu!

Jeśli czujesz, że Twoim problemem jest nadmierne przejmowanie się tym, co ludzie o Tobie pomyślą, pewnie zdajesz sobie również sprawę z tego, jak bardzo Ci to utrudnia życie i z niecierpliwością czekasz na praktyczne wskazówki, jak sobie możesz z tym poradzić. Oto jak ja to widzę:

Wskazówka nr 1 – Poczuj kontakt ze swoim ciałem, a skończysz z negatywnym osądzaniem swoich emocji!

Właśnie zdecydowałaś się wystąpić publicznie przed jakimś audytorium, albo może po prostu siedzisz w sali konferencyjnej i chciałabyś zabrać głos w jakiejś sprawie poruszanej na tym forum, a może bierzesz udział w projekcie, który eksponuje Cię mocno na bycie obserwowaną przez innych, może uczestniczysz w jakichś amatorskich zawodach sportowych, jak na przykład ja około tydzień temu…

… I cóż – zaczyna się… to uczucie… już wiesz, że nadchodzi i że zaraz Cię przyblokuje…ten paraliżujący strach przed wystawieniem się na czyjąś ocenę, myślisz: „tak, no to teraz już wszyscy się dowiedzą, jaka ja naprawdę jestem, że tak naprawdę to niewiele wiem i niewiele umiem, a jeśli nawet coś tam wiem lub umiem, to i tak tego nie powiem, nie pokażę lub zrobię to w jakiś opłakany sposób, bo zamrozi mnie mój strach”.

Moja rada – weź głęboki wdech, i jeszcze jeden, a może kilka, tyle ile Ci będzie potrzebne, zamknij oczy i poczuj swoje ciało… Wyobraź sobie, że Twoje ciało to energetyczne pole, w którym w tej chwili obecne są różne doznania. Przestań mówić sobie, że te doznania są złe, przestań je negatywnie nazywać i osądzać. W ogóle ich nie oceniaj. Tylko je zauważaj i akceptuj. W caaałym swoim ciele… To bardzo ważne, abyś spróbowała w tym momencie czuć je całe, każdą jego tkankę i komórkę, niech pomaga Ci w tym Twój oddech… Pozwól aby powietrze, które wdychasz, było Twoim przewodnikiem po ciele. Poczuj je jako przepływającą przez Ciebie energię, buzującą, może zblokowaną w niektórych miejscach, a Ty jedynie to zauważasz, bez osądzania…

To bardzo ważne, abyś postarała się pobyć ze swoimi doznaniami w ten właśnie sposób przez kilkanaście sekund do minuty. Badania nad ludzkim mózgiem wykazują, że jesteśmy w stanie czuć w ciele nasze emocje jedynie przez kilkanaście, maksymalnie kilkadziesiąt sekund, również te negatywne. Nasze cierpienie będzie się przedłużało jedynie wtedy, kiedy pozwolimy tej emocji powędrować do racjonalnej części naszego mózgu i zaczniemy pracować nad nią w korze mózgowej, która – ponieważ wykształciła niezwykłą wśród innych gatunków w naturze zdolność skomplikowanego, zaawansowanego myślenia – zacznie tę emocję „rozpracowywać” na poziomie racjonalnym, a to nie jest najlepsze podejście do sprawy. Spróbuj innej ścieżki – ścieżki poprzez Twoje ciało. Twoje ciało to wibrujące, energetyczne pole – pozwól mu powibrować… To tylko chwilka, zaraz minie…

A teraz kliknij ten filmik:

Czyż nie mówi on najprawdziwszej prawdy o życiu? Posłuchaj i wróć do wskazówki nr 2

Wskazówka nr 2 – Bądź szczęśliwa, wtedy inni nie będą mieli ochoty Cię osądzać.

Jeśli sądzisz, że nadmierne przejmowanie się tym, co inni o Tobie pomyślą, jest Twoją przypadłością, to oznacza, że po pierwsze sama dla siebie jesteś bardzo surowym sędzią. A więc – przestań! Skończ z tym, skończ z osądzaniem siebie, ciągłym porównywaniem siebie samej do jakiegoś stanu idealnego. Zrozum, że ten idealny stan po prostu nie istnieje, nie występuje w naturze! Rozejrzyj się uważnie dookoła, jak wygląda rzeczywistość – wokół Ciebie jest piękno i brzydota, jest dobro i zło, jest młodość i starość, może być za zimno i za gorąco. Zaakceptuj rzeczywistość taką, jaka jest. Bo tak samo jest z Tobą – masz piękne oczy, a może mniej piękne usta, raz błyszczysz intelektem, kiedy indziej powiesz coś głupiego…

Przestań więc skanować siebie w poszukiwaniu braków. Ta nasza ludzka przypadłość naprawdę utrudnia nam życie. Zachowujemy się tak, jakbyśmy wręcz kochali problemy i uwielbiali je rozwiązywać. Dlatego w każdej minucie, sekundzie procesów myślowych zachodzących w naszej świadomości wręcz przekopujemy rzeczywistość w poszukiwaniu, co też tam nie gra, co jest nie tak. To ogromnie wyczerpujące! Możesz rozglądać się wokół i marzyć o wyjeździe do ciepłego kraju, gdzie jest ciągle słońce i palmy rosną na ulicach, ale możesz też wyjść do parku, usiąść na ławce, popatrzeć na bez, potem wstać, powąchać jego kwiaty, dotknąć twarzą, ustami jego płatków – bo właśnie mamy maj i w Polsce kwitną bzy… Czujesz różnicę? Oczywiście nie zabraniaj sobie marzeń o ciepłym kraju, lub jakichkolwiek innych pragnień, i realizuj je w miarę swoich możliwości, ale jednocześnie nie pozbawiaj się radości tu i teraz – tej, która jest na wyciągnięcie ręki!

Zamiast być nieszczęśliwą z powodu tego, czego jeszcze nie masz, bądź szczęśliwa z powodu tego, co już masz! Inni to zauważą i nie będą mieli ochoty oceniać Twojego życia.

Wskazówka nr 3 – Informacja zwrotna jest o informatorze, a nie o Tobie, więc Twoje osądzanie siebie nie ma sensu!

To jest rzecz, z której sobie zdałam sprawę całkiem niedawno. Co zrobić, gdy już zostaliśmy przez innych w jakiś sposób ocenieni i niekoniecznie wyłącznie pozytywnie? No cóż. Od około czterech lat prowadzę swój biznes. Jestem konsultantem, coachem, trenerem – moja praca zmusza mnie do wystawianie się na ocenę nieustannie. Oczywiście przychodzi ona głównie ze strony moich klientów, czasem zdarzy mi się zostać ocenioną przez moich kolegów po fachu. Tak naprawdę nawet napisanie takiego tekstu już wystawia mnie na krytykę, jak tylko tekst ten zostaje opublikowany. Może zostać przeczytany przez 10 osób lub 1000. Mogą ‘zalajkować’ go najbliżsi znajomi, by zrobić mi przyjemność, albo może się spodobać ludziom, którzy mnie nie znają i wystawiają swoją pozytywną ocenę tylko dlatego, że uznają go za wartościowy.

Jednym słowem moje doświadczenie w dziedzinie radzenia sobie z byciem osądzaną jest już dosyć spore! Chcesz wiedzieć, czego ono mnie nauczyło? I to jest BARDZO ważna informacja dla Ciebie. Szczególnie jeśli na przykład prowadzisz swój biznes, albo robisz karierę w jakiejś firmie i od czasu do czasu otrzymujesz negatywną opinię o wynikach swojej pracy.
Otóż te wszystkie lata pracy w moim biznesie i wcześniej w firmach, w których byłam zatrudniona, nauczyły mnie, że tzw. informacja zwrotna to wbrew pozorom nie jest informacja o mnie, ale o tym, kto tej informacji mi udziela. Zapytacie: Jak to? Otóż sprawa jest bardzo prosta. Kiedy mój klient daje mi informację, że coś w mojej pracy mu się nie podobało, wyraża w ten sposób opinię o swoich oczekiwaniach, o swojej wizji rezultatu, który ja miałam mu dostarczyć. Czy to może w jakikolwiek sposób być o mnie jako o osobie? To znaczy, czy powinnam w związku z tym czuć się źle, obwiniać się, umniejszać swoją wartość, myśleć negatywnie o swojej inteligencji, o swoich kompetencjach?

Jeśli dołożyłam wszelkich starań, aby klient był zadowolony, lecz na koniec okazało się, że nie w pełni spełniłam jego oczekiwania, pozostaje mi naprawić błędy, jakie popełniłam lub jeśli w przypadku tego klienta czy zlecenia nie jest to już możliwe, wyciągnąć wnioski na przyszłość, kiedy podobną pracę będę świadczyć innemu klientowi. Nie muszę natomiast za to karać się psychicznie i mówić sobie, że jestem beznadziejna! Co Ty na to? A jak Ty uważasz?

Tak więc podsumowując:

1. po pierwsze ucz się pracować ze swoimi emocjami na poziomie ciała, zamiast pozwalać im od razu wędrować do Twojej głowy, gdzie wytworzy się z nich prawdziwy dramat,
2. potem postaraj się być szczęśliwa, bo szczęście to chwile, kolekcjonuj je więc jak drogocenne klejnoty, kamyczek po kamyczku,
3. a jeśli już naprawdę usłyszysz negatywny osąd na temat swojej pracy, czy działań, pamiętaj, że to nie jest o Tobie, że to nie definiuje CIEBIE, lecz jedynie OCZEKIWANIA INNYCH wobec Ciebie.

Jeśli czujesz, że „osądzanie siebie” to Twoja pięta achillesowa, zapraszam na moje warsztaty „Mindful weekend” w przepięknym miejscu na terenie winnicy, będziemy pracować nad ciałem, głową i … odczuwaniem szczęścia. Szczegóły znajdziesz pod tym linkiem.

Jestem też bardzo ciekawa Twoich doświadczeń i spostrzeżeń na temat, który poruszyłam w tym tekście, podziel się nimi poniżej