Bardzo, bardzo chciałam Wam podziękować za Wasze listy (mam na myśli oczywiście te przesłane drogą mailową – jakoś podziękowanie za maile trochę dziwnie brzmi :-) ) w odpowiedzi na mój ostatni newsletter…

Wygląda na to, że temat historii, z której jesteśmy zrobione, poruszył Wasze serca, bo takie właśnie te maile od Was były – emocjonalne i ciepłe. Dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa, które w tych mailach dotyczyły mnie i dziękuję bardzo za to, że po prostu napisałyście tak od serca. A nie musiałyście. Chcę, żebyście wiedziały, że bardzo dużo te Wasze listy dla mnie znaczą. Dzięki nim wiem, że to, co piszę sobie w moim domowym zaciszu, trafia do innych, odpowiada w jakiś sposób na ich potrzeby i że mój świat jest w jakiś sposób też Waszym światem.

Kiedy się nim z Wami dzielę, właściwie zawsze kieruje mną potrzeba przekonania Was, jak bardzo jesteście silne, jak dużo bardziej niż sobie z tego zdajecie sprawę.

Ta świadomość własnej wewnętrznej mocy jest niesamowicie ważna, bo jest wyzwalająca!

Moje doświadczenie mówi mi, że większość z nas ma z miłością do siebie jakiś problem. Niektóre z nas zdają sobie z tego sprawę – wiedzą, że trudno im kochać siebie. Ale często też spotykam kobiety, które są w głębokim stanie wyparcia, na świadomym poziomie są przekonane, że kochają siebie, kiedy niestety tak naprawdę jedynie się oszukują. Widzę wtedy, jak bardzo koncentrują się na tym, by pozyskać tę miłość, to potwierdzenie siebie, z zewnątrz, od innych, i jak bardzo wtedy tak naprawdę wyrzekają się siebie i spalają w tej desperackiej próbie uzyskania potwierdzenia swojej wartości…

A na czym więc polega kochanie siebie?

Jest ono Twoją odmową bycia w antagonistycznym stosunku do siebie w kwestii wszystkiego, co robisz, myślisz i czujesz.

Jeśli odrzucasz siebie, żadna praca rozwojowa nie ma szansy na sukces, dopóki tego problemu nie rozwiążesz. Zaakceptowanie, polubienie siebie to pierwszy krok, od którego Twoja pracą nad sobą się zaczyna. Bez tego trudno Ci będzie nawet skutecznie, bez efektu jojo, zrzucić na wadze, jeśli to akurat jest Twoim celem.

Bez samoakceptacji możesz osiągać zawodowe sukcesy, jednak cena, jaką za nie zapłacisz, będzie wysoka.

Samoakceptacja to bycie zawsze po swojej stronie.

Nie oznacza to, że masz sobie pobłażać, kiedy coś zawalisz, albo że niczego nie musisz od siebie wymagać. Oznacza jedynie, że kiedy czegoś od siebie wymagasz, dajesz sobie jednocześnie maksymalne wsparcie emocjonalne, potrzebne by to osiągnąć. Prawdziwie, serdecznie wspierasz siebie. Nie boisz się dać sobie takiego wsparcia, bo masz tę wewnętrzną moc, tę siłę wiary w siebie i przekonanie, że do wspierania siebie masz prawo. Bo masz prawo kochać siebie.

I ja to wiem. Ja jestem tego pewna. Jestem też pewna, że Ty masz w sobie taką właśnie moc i siłę.

Jeśli zdarza Ci się w to wątpić, zapraszam do pracy ze mną! Będę zaszczycona móc Ci pomóc.

Niedługo też znajdziesz w mojej ofercie program online „Szczęśliwa Karierowiczka”, którego pierwsza część będzie właśnie o tym, jak cenić siebie.

Czekam na Ciebie!

Dużo uśmiechów dla Was!

Monika