Jak się masz na początku Nowego Roku? Zmęczona? Zajęta? Naprawdę? Czyli to nie tylko ja – aaa, to ulga!

Jeśli o mnie chodzi, póki co mogę powiedzieć, że w rok 2020 wchodzę – o 12 miesięcy starsza, z kilkoma dodatkowymi zmarszczkami na twarzy, z wylatanym mnóstwem mil w liniach lotniczych (ach, te podróże – fajne, ale jak ich za dużo, to też męczy!), z poczuciem winy, że nie zawsze dbałam o siebie, jak by należało, z chaosem wewnętrznym spowodowanym chaosem zewnętrznym (sic!). A ty? Rozumiem :-(

Ok, no to co z tym zrobimy? Co można zmienić, żeby nadchodzący rok przyniósł więcej wytchnienia?

No a gdyby tak nic nie zrobić? Chrzanić te wszystkie cele i postanowienia noworoczne, planowanie, przewidywanie, strategie, mapy myśli, drzewka zależności!

Zamiast tego postanawiam sobie uwierzyć, że jest dla mnie jakiś plan, on gdzieś istnieje w przestrzeni, w kosmosie i ja nie muszę się nim zajmować… Moim zadaniem jest odpuścić i … ufać!

Nie wiem, jak czujesz się z takim podejściem do życia, zdaję sobie sprawę, że ono  brzmi trochę jak new age, albo przynajmniej jakaś inna bardziej szacowna religia – która zaleca, by ufać Bogu, ufać, że to On (no jasne, On musi być facetem!) ma dla każdego jakiś plan!

Nie wiem, czy jesteś wierząca, czy niewierząca, szczerze mówiąc mam tak dość wszystkich tych podziałów, które w ostatnich czasach nagle zawładnęły rzeczywistością, podziałów na takich, siakich, owakich ludzi, słabo mi się robi na samą myśl o czymkolwiek, nawet najmniejszej rzeczy, która może nas ludzi między sobą różnić (choć wiadomo, że każdy, każda z nas jest inny i inna, ale na miłość boską dajmy temu spokój) i nie o to w tym tekście mi chodzi.

Wiem jedno – dobrze jest czasem odpuścić. Niech się dzieje. Samo.

Po chrześcijańsku, albo nie po chrześcijańsku, w duchu new age, albo innym duchu.

Może to właśnie jest ten właściwy moment, by to zrobić? Właśnie początek roku 2020. Kiedy wszystko wokół krzyczy – planuj, definiuj cele, formułuj noworoczne postanowienia, bo magia Nowego Roku powoduje, że zwiększają się Twoje szanse na zmianę!

A może bardziej magiczne będzie, kiedy sobie odpuścisz, kiedy powiesz „chrzanię to i… ufam…, że będzie dobrze…”

Ufam, że jest plan, że on się realizuje, że jestem na dobrej drodze, że moje życie to podróż, więc podróżuję, że mam wszystkie potrzebne rzeczy do tej podróży w tych małych kuferkach – moim ciele, moim sercu, moim umyśle – ufam, że wzięłam ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy, jestem z nimi bezpieczna w mojej podróży, ufam, że ci, których spotykam po drodze, pomogą mi, jak będzie trzeba i jak ich o to poproszę, bo wiem, że poproszę, jak będzie trzeba, ufam, że niektórzy z nich pomogą nawet, jeśli nie poproszę, kiedy zobaczą, że trzeba, ufam, że jutro wstanie słońce, później zapadnie noc i znowu będzie dzień…a ja będę dalej w podróży…

Uśmiecham się do Ciebie ciepło w tym Nowym Roku i życzę Ci, żebyś sobie zaufała!

Monika