Każdy dąży do bycia jak najlepszym. Cieszymy się, kiedy nasza praca przynosi efekty, kiedy jesteśmy doceniani. Jednak okazuje się, że są też ludzie, którzy celowo ustawiają przed sobą płotki i utrudniają sobie drogę do osiągnięcia celu, jak tylko to możliwe… by oddalić w czasie ewentualny sukces, a być może nawet i uniemożliwić sobie jego osiągnięcie.
Dlaczego tak postępują? Otóż obawiają się oni, że sukces mógłby powodować znacznie gorsze konsekwencje niż jego brak. Co ciekawe, nie jest też tak, że nie chcieliby go osiągnąć – rządzą nimi dwie sprzeczne siły: z jednej strony pragną sukcesu, a z drugiej boją się jego skutków.
O jakie skutki może tutaj chodzić?
Przede wszystkim takie osoby obawiają się zazdrości, zawiści. Na taki stosunek wpływ mogą mieć stereotypy u osoby, która osiągnęła sukces: przekonanie, że idzie on w parze z izolacją, samotnością.
Korzeni takiego stosunku do sukcesu szukać zwykle należy w atmosferze rodzinnej niewspierającej dążeń dziecka – dziecko widząc, że członkowie rodziny zazdroszczą mu osiągnięć, w sytuacji potencjalnego sukcesu, boi się, że będzie musiało się zmierzyć z tymi właśnie negatywnymi emocjami osób najbliższych. Mogą nimi być brat, siostra, kuzynostwo, ale zdarza się też, że zazdrośnikami są sami rodzice.
Tymczasem prawda jest bardzo prosta i warto zdać sobie z niej sprawę – każdy podejmowany wysiłek i każda ciężka praca zasługują na sukces… a każdy człowiek zasługuje na to, by być kochanym…!
Wszystkiego dobrego!
Monika